PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=482581}

Dziedzictwo Bourne'a

The Bourne Legacy
6,5 69 361
ocen
6,5 10 1 69361
5,8 13
ocen krytyków
Dziedzictwo Bourne'a
powrót do forum filmu Dziedzictwo Bourne'a

choć operujący wieloma kliszami fabularnymi. [ ZA CHWILĘ NIEZBYT DUŻE SPOILEROWANIE ] Nie zawiera bowiem "Dziedzictwo..." nic nowego oprócz może owych tabletek, przymusowych dla agentów, a powtarza motywy znane - wspomagających się wzajemnie agenta i tzw. zwyczajnej osoby (ładniusi - ładnej kobietki), motyw ich ucieczki pomimo powszechnej inwigilacji tajnych służb, powtarza zwycięskie walki superagenta, wyścigi pojazdów. Ale jesli to jest tak znakomicie zrealizowane jak w tym filmie, to nie mam nic przeciw temu, tym bardziej, że sprytnie, logicznie wytłumaczono zwroty akcji - powód natknięcia się na siebie owej uciekającej przed służbami dwójki bohaterów, motywację wylotu na Filipiny, opóźnienie zorientowania się w sytuacji służb (za sprawą fortela z wilkiem na Alasce).

Dla mnie cechami wspólnymi serii o Bournie są: przeniknięty techniką inwigilacji świat agentów i świat zwykłych ludzi (te instytucje i dworce pod szczegółową obserwacją...) , jest przenikanie się tych światów (w wersji "Tożsamosci Bourne'a" z l.80 agenci byli piękni i spoza zwykłego świata, niczym bogowie z Olimpu), nadludzko sprawny agent uciekający przed "złymi" służbami, które go przecież wygenerowały, wartka akcja, rozdwojenie w sztabie "złych" służb, pościgi, ucieczki. To wszystko jest zachowane w "Dziedzictwie...", choć odczuwam brak czegoś nowego, jakiejś większej komplikacji. Aż się prosiło, by niezwykły typ aktora, ten o psychotycznej twarzy Norton wyszedł zza ekranów pokazujących monitoringi na lotniskach, ulicach, i powsadzał trochę kij w mrowisko, poprzerażał dodatkowo widzów. Robi to za niego podobny do terminatora, udoskonalony (?) genetycznie asasyn, jak słyszymy w filmie "o zmniejszonej empatii", Azjata biegający zwinnie niby Terminator(ka) T-X (grała go Kristanna Loken; gdybym był jej narzeczonym, to po tym filmie Mostowa z 2003 r. udałbym się na terapię, zanim bym powrócił do całowania się z nią). To jest nowe w tym filmie, że agenci już nie są manipulowani i przetwarzani treningami, lecz genetycznie i przez pigułki, ale motyw powolnego zamieniania ludzi w maszyny systemu jest tu jak przystało na bourne'owską serię podtrzymany - i właśnie lekko wzbogacony wątkiem farmakologiczno-genetycznym.

- Kamera mniej się trzęsła, czego wielu na filmwebie nie lubi, ale dynamika pospiesznie krojonych ujęć została zachowana;
- kolega Bourne'a, agent Cross ma może zbyt ludzkie spojrzenie, coś zbyt jak na serię bourne'owską ciepłego w twarzy, ale młóckę odstawia niezgorszą od Matta Damona (zaspoileruję: to prawdziwe nazwisko Bourne'a:) ;
- ładniusia Weisz jak przystało na serię nie jest ZBYT ładna (twarze muszą być zszarzałe od wpływu zwykłego, już nie złoconego jak za Chamberlaine'a-Bourne'a, lecz okablowanego swiata: Franka Potente miała do bólu zwykłą twarz - niebrzydką ale i nie aż piękną, Julia Stiles nieco ładniejsza,lecz grała maskowato, nieruchomością mimiki, wyglądała zwyczajnie) - mogłaby zabłysnąć swoją egzotyczną, bo żydowską urodą, ale reżyser założył jej aparacik ortopedycz... nie, mimiczny, więc ta piękna i realna żona Bonda (bo Craiga) krzywi się, kłóci z Crossem, sinieje z lęku w czasie ucieczek i stresu.
...no, znany, potaplany szarością i darwinowskim apetytem jednego stworzonka na drugie świat...

A mnie, zagorzałemu turyście rowerowemu, podobało się ot, coś niby trzeciorzędnego:
O znakomitych płytach rockowych, jak np."A trick of the tail" grupy Genesis pisano, że mają "dobry otwieracz" - pierwszy utwór, dynamiczny, wciągający; ten film ma też świetny otwieracz, wspaniałą Alaskę (że akurat ją, to domyślam się z napisów końcowych, bo Filmweb nie podał gdzie kręcono zimowe i górzyste krajobrazy), cudowny akord z tym szalonym zderzeniem pięknej natury i tępego, morderczego dronu - starcie więc (quasi-)Bourne'a w serii bourne'owskiej po raz pierwszy nastąpiło w całkowicie dzikiej scenerii, już nie w miastach czy miasteczkach.
Dałem filmowi "7", bo jednak operuje kliszami, nie ma szczególnych wzbogaceń i zakrętów w rozwoju akcji, w poruszonej tu problematyce. Ale podziw dla twórców, że mimo klisz napięcie nie gaśnie - dobrze się to ogląda.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones