Gdy Jason i Marie uciekali w Indiach samochodem, na kilka sekund przed jej śmiercią, rozmawiali o tym, że "to się musi skończyć". Marie prosi Jasona, żeby "tego nie robił" (czyli nie walczył z Karlem Urbanem - nie wiem szczerze jak nazywa się ten charakter), on odpowiada, że nie ma wyboru, na co ona patrzy na niego wymownie i mówi "Tak masz". Tylko ja jestem taki niedomyślny że nie wiem o co jej chodziło? Bo niby jaki inny wybór miał Jason? Wieczne uciekanie i chowanie się nie przyniosło rezultatów więc co innego mógł Bourne zrobić?
Zawsze jest wybór. Dobry lub zły ale zawsze. Ona go kochała i chciała zatrzymać go przy sobie. Obawiała się, że jeżeli znów zdecyduje się na walkę z agencją i próbę odzyskania swojej utraconej tożsamości, to go straci. Mówiąc mu, że ma wybór, chciała po prostu, by został przy niej, z nią, ponieważ go kochała. O to jej chodziło.