Jeszcze nie obejrzałem oryginału, jednak już teraz wiem, że to nie jest jakieś wielkie dzieło kinematografii.
Mizerniutka fabułka, ubogie sceny batalistyczne (skąd się tam wziął ten nowoczesny czołg?), nawet Franka Potente nie ma czego tu zagrać... Do tego wkurzająca muzyka - raz rozdzielające tomy skrzypiec, a zaraz napierdzielają marszowe rytmy niczym z menu startowego do Call od Duty.
Rozumiem pacyfistyczne przesłanie i próbę ukazania bezsensu wojny, ale próba to niezbyt udaną.